Tak to ja Wiesiek, jak szybo się uporałam z tym rozdziałem ale miałam taką *rozkłada ręce na całą długość* wenę więc nie mogłam czekać ;) *kurde dodałam emotikonę*. Rozdział nie jest długi ale myślę, że to nie wada. Dobra nie ględzę już, bo nie wytrzymam haha. Moim ( bardzo skromnym) zdaniem ten rozdział wyszedł całkiem niezły. Jag inbjuder dig :
ROZDZIAŁ II
Ale wiedziała, że tak będzie. Tak było zawsze. I tak jest. 'Życie' myślała wpatrując się w prószący z nieba śnieg. Jej jedyny prawdziwy przyjaciel szalał za oknem, a ona nie mogła mu towarzyszyć, tylko siedziała w tej sali z całkiem nieznanymi osobami, które widziały w Velvet radioaktywną kulę ognia.
Wreszcie rozbrzmiał upragniony przez dziewczynę dźwięk. Przez chwilę poczuła się wolna lecz myśl, że jeszcze siedem godzin do końca zajęć ściągnęła ją z powrotem na ziemię. Widząc iż sala wykładowa jest już doszczętnie pusta i jest jedyną żyjącą tu istotą, chwyciła plecak i po woli, z niepewnością schodziła po stopniach sali by wkrótce znaleźć się przy wyjściu na poligon. Była żołnierzem wrogiej armii, który wtargnął na teren przeciwnika i każdy próbował go odstrzelić jednak bez skutku, gdyż wiedział, że nie da się tak łatwo zniszczyć przez te prymitywne kreatury. Najważniejszym celem było dostanie się do następnej sali. Przez kilka pierwszych metrów szła, szybko z pewnością siebie, ale ona z każdym dalszym krokiem wygasała i była coraz mniejsza i mniejsza. Wewnętrzny wojownik nie był tak silny jak go sobie wyobrażała. Poległa. Nie wiadomo kiedy. Jedna pojedyncza kula. Trafiła. Postrzelono ją prosto w jej malutkie nic nieznaczące serduszko, które czuło tylko nienawiść do świata i do siebie. Śmiechy, szepty, śmiechy i znowu szepty. Poddała się i padła jak anioł, któremu pocięto skrzydła. Nim się zorientowała już niemalże leżała na posadzce, która ją lekko szczypała i za razem parzyła. 'Co ze mną jest?'. Podparła się rękami i przez chwilę widziała grupę ludzi o szyderczych uśmiechach. Jako żołnierz -poległa, ale jako Velvet tak łatwo się nie podda. Wstała i nie wiedzieć czemu zakręciło jej się w głowie, a przed oczami pojawiła się smolista pustka. Musiała wydostać się z macek gapiów i uciec, nawet na ślepo. Brnęła przed siebie w nieznanym kierunku przepychając się przez grupy ludzi. Nagle zatrzymała się zamknęła oczy i otworzyła je znów widząc wrogą armię. Lecz jej oczy doznały poważnej zmiany. Niegdyś małe czerwone plamki na jej oczach zaczęły się powiększać pochłaniając dawny błękit tęczówek Velvet. Teraz ślepia płonęły gorącą czerwienią podchodzącą na krawędziach pod szkarłat. Teraz gdy widziała dokąd biegnie, skierowała się w stronę wyjścia i wyleciała na ośnieżony dziedziniec. Wśród mrozu czuła się już bezpiecznie lecz nadal nie zwalniała biegu.
Minęło kilkadziesiąt minut. Velvet nie czująca jeszcze zmęczenia. Pomimo zapasu energii dziewczyna przystanęła. Zatrzymał ją niesamowici piękny obraz. Rzeka, której woda wolno płynęła pchana przez delikatny powiew. Lodowe wycinanki padające z szarego sklepienia wyglądały tutaj o wiele pięknej,a ich zdobienia zdawały się być bardziej misterne niż w innych miejscach. Dookoła strumyka rosły wysokie iglaki, których igły powoli opadały na puszyste podłoże przygotowane przez śnieg. Velvet ujrzała małą kamienną ławeczkę i usiadła na niej.
- Co oni do mnie mają? - szepnęła - Dlaczego już na samym początku mnie znienawidzili?! Nie ocenia się tak ludzi! Ale przecież ja nie jestem człowiekiem! - szept zamienił się we wrzask.
- Mało mam problemów! - krzycząc pomyślała o tajemniczym śnie - Oczywiście trzeba mi jeszcze narobić więcej kłopotów, ot tak dla zabawy!!!
Ciężko oddychała. Była rozwścieczona tymi wydarzeniami, w dodatku ten koszmar nie dawał jej spokoju. Pochyliła się i zgarnęła ręką śnieg zaczynając formować z niego kulkę.
- Dobrze, że jeszcze ty jesteś.
Zrobiła zamach i rzuciła kulką. Ta wpadając do rzeki, rozpryskała wodę tak, jakby była znacznie cięższa i większa. 'Co jest?' powiedziała w myślach dziewczyna powoli zbliżając się do wody. Kleknęła na skraju lądu i zobaczyła jak jej kulka unosi się pod taflą wody, a dookoła niej unosi się lazurowa mgła. Nie wiedziała co się dzieje. Była całkiem zdezorientowana. Spuściła głowę i ujrzała swoje odbicie. Ujrzała swoje oczy. Czerwień!? Dziewczyna zakryła twarz rękami. Miała nadzieję, że kiedy drugi raz spojrzy na swoje odbicie oczy. Jej nadzieja była płonna. Oczy pozostały szkarłatne.
- Dlaczego? Przecież rano były normalne, przecież widziałam...
Usiadła na puszystym, białym dywanie. Nie potrafiła zrozumieć tych wszystkich paranormalnych zdarzeń.
- Nigdy nie były normalne.
Odwróciła głowę, nie zauważyła osoby, która wypowiedziała to zdanie. Podniosła się i rozejrzała dookoła. Teraz wszystko straciło dla niej sens. Kula, oczy i jeszcze jakiś głos? Wiedziała, że nigdy nie była zwyczajna, ale nie wiedziała, że aż tak.
- Kim... Kim jesteś! Pokaż się!- powiedziała.
W jednej chwili świat zawirował i ostatnim co ujrzała był płatek, który spadł na jej twarz gdy upadła na ziemię. Znajdowała się teraz w nicości. W niekończącej się czarnej przestrzeni. Dryfowała nie mogąc ruszyć żadną częścią ciała, jakaś siła wyższa przekręcała ją to w jeden bok to w drugi, a Velvet nie potrafiła nad tym zapanować. Nagle znieruchomiała, jakby stała się bryłą lodową, która pływa po oceanie. Teraz nie była w stanie nawet oddychać, jednak nie dusiła się, ani nic jej się nie działo. Chwile później z ciemności wyłoniła się postać. Mężczyzna był identyczny jak ten ze snu Velvet. Czarne włosy, blada cera i te oczy. Szmaragdowe, głębokie. Dziewczyna się ich bała, były zbyt nierealne, zbyt piękne, żeby mogły być prawdziwe. Zaczął przesuwać się w przestrzeni jak duch. Był coraz bliżej sparaliżowanej dziewczyny. Chciała krzyknąć, wydać z siebie jakiś dźwięk, aby mężczyzna się zatrzymał lecz bez skutku. Nie dała rady nawet otworzyć ust.
-Spokojnie Velvet. Uspokój się.
'To miało mnie uspokoić?! Jakiś mężczyzna przenosi mnie w pustkę, zmienia mnie w posąg i każe mi się uspokoić. Świetnie!!!' wrzeszczała w myślach już bliska załamaniu nerwowemu.
- Nie miałem pojęcia, że w jakże małej osóbce może być tyle gniewu.
'I jeszcze się ze mnie nabija!' mężczyzna wywrócił ją z równowagi.
- Dobrze więc młoda damo, myślałem, że miło jest czasem powiedzieć coś dla zabawy lecz widzę, że ci się to nie podoba. - po tych słowach mężczyzna wyszeptał coś pod nosem. Był to ciąg niezrozumiałych dla Velvet słów. Gdy mężczyzna przestał mówić, dziewczyna poczuła rozluźnienie. Fala energii przepłynęła przez jej ciało i znów mogła się poruszać. Jednak nadal nie miała głosu.
- Jestem Loki z Asgardu i jestem tu by cię stąd zabrać.
Wreszcie rozbrzmiał upragniony przez dziewczynę dźwięk. Przez chwilę poczuła się wolna lecz myśl, że jeszcze siedem godzin do końca zajęć ściągnęła ją z powrotem na ziemię. Widząc iż sala wykładowa jest już doszczętnie pusta i jest jedyną żyjącą tu istotą, chwyciła plecak i po woli, z niepewnością schodziła po stopniach sali by wkrótce znaleźć się przy wyjściu na poligon. Była żołnierzem wrogiej armii, który wtargnął na teren przeciwnika i każdy próbował go odstrzelić jednak bez skutku, gdyż wiedział, że nie da się tak łatwo zniszczyć przez te prymitywne kreatury. Najważniejszym celem było dostanie się do następnej sali. Przez kilka pierwszych metrów szła, szybko z pewnością siebie, ale ona z każdym dalszym krokiem wygasała i była coraz mniejsza i mniejsza. Wewnętrzny wojownik nie był tak silny jak go sobie wyobrażała. Poległa. Nie wiadomo kiedy. Jedna pojedyncza kula. Trafiła. Postrzelono ją prosto w jej malutkie nic nieznaczące serduszko, które czuło tylko nienawiść do świata i do siebie. Śmiechy, szepty, śmiechy i znowu szepty. Poddała się i padła jak anioł, któremu pocięto skrzydła. Nim się zorientowała już niemalże leżała na posadzce, która ją lekko szczypała i za razem parzyła. 'Co ze mną jest?'. Podparła się rękami i przez chwilę widziała grupę ludzi o szyderczych uśmiechach. Jako żołnierz -poległa, ale jako Velvet tak łatwo się nie podda. Wstała i nie wiedzieć czemu zakręciło jej się w głowie, a przed oczami pojawiła się smolista pustka. Musiała wydostać się z macek gapiów i uciec, nawet na ślepo. Brnęła przed siebie w nieznanym kierunku przepychając się przez grupy ludzi. Nagle zatrzymała się zamknęła oczy i otworzyła je znów widząc wrogą armię. Lecz jej oczy doznały poważnej zmiany. Niegdyś małe czerwone plamki na jej oczach zaczęły się powiększać pochłaniając dawny błękit tęczówek Velvet. Teraz ślepia płonęły gorącą czerwienią podchodzącą na krawędziach pod szkarłat. Teraz gdy widziała dokąd biegnie, skierowała się w stronę wyjścia i wyleciała na ośnieżony dziedziniec. Wśród mrozu czuła się już bezpiecznie lecz nadal nie zwalniała biegu.
Minęło kilkadziesiąt minut. Velvet nie czująca jeszcze zmęczenia. Pomimo zapasu energii dziewczyna przystanęła. Zatrzymał ją niesamowici piękny obraz. Rzeka, której woda wolno płynęła pchana przez delikatny powiew. Lodowe wycinanki padające z szarego sklepienia wyglądały tutaj o wiele pięknej,a ich zdobienia zdawały się być bardziej misterne niż w innych miejscach. Dookoła strumyka rosły wysokie iglaki, których igły powoli opadały na puszyste podłoże przygotowane przez śnieg. Velvet ujrzała małą kamienną ławeczkę i usiadła na niej.
- Co oni do mnie mają? - szepnęła - Dlaczego już na samym początku mnie znienawidzili?! Nie ocenia się tak ludzi! Ale przecież ja nie jestem człowiekiem! - szept zamienił się we wrzask.
- Mało mam problemów! - krzycząc pomyślała o tajemniczym śnie - Oczywiście trzeba mi jeszcze narobić więcej kłopotów, ot tak dla zabawy!!!
Ciężko oddychała. Była rozwścieczona tymi wydarzeniami, w dodatku ten koszmar nie dawał jej spokoju. Pochyliła się i zgarnęła ręką śnieg zaczynając formować z niego kulkę.
- Dobrze, że jeszcze ty jesteś.
Zrobiła zamach i rzuciła kulką. Ta wpadając do rzeki, rozpryskała wodę tak, jakby była znacznie cięższa i większa. 'Co jest?' powiedziała w myślach dziewczyna powoli zbliżając się do wody. Kleknęła na skraju lądu i zobaczyła jak jej kulka unosi się pod taflą wody, a dookoła niej unosi się lazurowa mgła. Nie wiedziała co się dzieje. Była całkiem zdezorientowana. Spuściła głowę i ujrzała swoje odbicie. Ujrzała swoje oczy. Czerwień!? Dziewczyna zakryła twarz rękami. Miała nadzieję, że kiedy drugi raz spojrzy na swoje odbicie oczy. Jej nadzieja była płonna. Oczy pozostały szkarłatne.
- Dlaczego? Przecież rano były normalne, przecież widziałam...
Usiadła na puszystym, białym dywanie. Nie potrafiła zrozumieć tych wszystkich paranormalnych zdarzeń.
- Nigdy nie były normalne.
Odwróciła głowę, nie zauważyła osoby, która wypowiedziała to zdanie. Podniosła się i rozejrzała dookoła. Teraz wszystko straciło dla niej sens. Kula, oczy i jeszcze jakiś głos? Wiedziała, że nigdy nie była zwyczajna, ale nie wiedziała, że aż tak.
- Kim... Kim jesteś! Pokaż się!- powiedziała.
W jednej chwili świat zawirował i ostatnim co ujrzała był płatek, który spadł na jej twarz gdy upadła na ziemię. Znajdowała się teraz w nicości. W niekończącej się czarnej przestrzeni. Dryfowała nie mogąc ruszyć żadną częścią ciała, jakaś siła wyższa przekręcała ją to w jeden bok to w drugi, a Velvet nie potrafiła nad tym zapanować. Nagle znieruchomiała, jakby stała się bryłą lodową, która pływa po oceanie. Teraz nie była w stanie nawet oddychać, jednak nie dusiła się, ani nic jej się nie działo. Chwile później z ciemności wyłoniła się postać. Mężczyzna był identyczny jak ten ze snu Velvet. Czarne włosy, blada cera i te oczy. Szmaragdowe, głębokie. Dziewczyna się ich bała, były zbyt nierealne, zbyt piękne, żeby mogły być prawdziwe. Zaczął przesuwać się w przestrzeni jak duch. Był coraz bliżej sparaliżowanej dziewczyny. Chciała krzyknąć, wydać z siebie jakiś dźwięk, aby mężczyzna się zatrzymał lecz bez skutku. Nie dała rady nawet otworzyć ust.
-Spokojnie Velvet. Uspokój się.
'To miało mnie uspokoić?! Jakiś mężczyzna przenosi mnie w pustkę, zmienia mnie w posąg i każe mi się uspokoić. Świetnie!!!' wrzeszczała w myślach już bliska załamaniu nerwowemu.
- Nie miałem pojęcia, że w jakże małej osóbce może być tyle gniewu.
'I jeszcze się ze mnie nabija!' mężczyzna wywrócił ją z równowagi.
- Dobrze więc młoda damo, myślałem, że miło jest czasem powiedzieć coś dla zabawy lecz widzę, że ci się to nie podoba. - po tych słowach mężczyzna wyszeptał coś pod nosem. Był to ciąg niezrozumiałych dla Velvet słów. Gdy mężczyzna przestał mówić, dziewczyna poczuła rozluźnienie. Fala energii przepłynęła przez jej ciało i znów mogła się poruszać. Jednak nadal nie miała głosu.
- Jestem Loki z Asgardu i jestem tu by cię stąd zabrać.
M. Laufeyson (Wiesiek)
Krytyka mile widziana :)
Uuu, Wiesiek, arcydzieło XD
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opisy. Są takie... takie poetyckie <3 W ogóle ta historia robi się co raz ciekawsza. Oj, zapowiada się niezła zabawa XD Mam nadzieję na szybki next i brak złości za krótki komentarz.
Pozdrawiam,
Viv
Viv opisy to moja specjalność ( chyba xd) to znaczy bardzo lubię opisywać, a w szczególności krajobrazy.
UsuńNie nie złoszczę się, cieszę się, że komentarz jest ^^
Wiesiek również pozdrawia *>*
Jeeej, pojawił się Loki.
OdpowiedzUsuńNie będę Cię krytykować, bo nie ma za co. :P
Rozdział bardzo mi się podoba, jest w nim tyle emocji i gniewu.
Bohaterka także przypadła mi do gustu, ale najbardziej wywarł na mnie wrażenie opis oczu Lokiego. Zbyt piękne, żeby mogły być prawdziwe... Dobrze powiedziane.
No i opis dryfowania w nicości, to było ciekawe. Takie inne...
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam.
O jejku jest mi teraz niezmiernie miło ^^
UsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa :)
Witam!
OdpowiedzUsuńCiesze się, że znalazła kolejny blog o Lokim, do tego tak dobry :)
Błędów jakoś nie zauważyłam, jeśli nie są rażące, to po prostu nie zwracam na nie uwagi, ale nie waz się, jeśli taki popełnisz, to na pewno ci go wytknę, mwahaha >D jakby ja błędów nie robiła... U obcego drzazgę w oku zobaczysz, a u siebie belki nie ujrzysz... Tak to jest.
No jestem ciekawa, jaka to jest, ta twoja główna bohaterka. Bo na razie nie da się za dużo powiedzieć o jej charakterze, na pewno łatwo się nie poddaje. Mam nadzieję, że nie będzie lustrzaną kopią Lokiego, ani Mary Sue.
Właśnie, Loki! już się pojawił, przechodzimy do konkretów, bardzo fajnie :) Szkoda, że rozdział taki krótki, ale rozumiem, że pewnie chciałaś go zakończyć właśnie w tym momencie.
Dodaję do obserwowanych i nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następny :)
Pozdrawiam!
P.S Zapraszam cię na mojego bloga o Lokim, oczywiście jeśli masz czas i ochotę: loveisdrowninginadeepwell.blogspot.com
Hej! *macha ręką jak szalona*
UsuńPiszę to po raz trzeci i już nie mam siły ( taka bardzo mądra ja 2 razy zamknęłam kartę z blogiem).
Bardzo się cieszę, że się tu znalazłaś ♥.
Dokładnie czytam rozdziały po milion pięćset sto dziewięćset razy,a i tak błędów nie widzę.
Oczywiście, że Velvet nie będzie kopia Lokiego, możliwe, że będzie miała w sobie jego minimalną cząstkę ale minimalną XD.
Powiem tyle, że rozdział 3 będzie rekompensatą za długość tego rozdziału.
Dziękuję za komentarz , na pewno zajrzę do ciebie
Wiesiek
Ja też się ciesze, że się tu znalazłam :D
UsuńJa tez tak robię, 10 razy poprawiam, zmieniam i tak się zawsze jakiś błąd wkradnie, albo blogspot coś spieprzy grr...
Ok, jesli tak, to ok, nie mam zastrzeżeń, oby nie była Mary Sue, to mi wystarczy :D
W takim razie czekam na następny jeszcze bardziej :)
Wybacz, że zaspamowałam ci w komentarzu, nie zauważyłam spamownika O.O Naprawdę, zbyt zaabsorbowała mnie treść bloga :D
Nigdy nie zrobię z mojej Velvet Marysi Zuzanny xd
Usuńz tym spamownikiem było tak : dodałam go bo miałam za mało kart haha więc nie ma co się martwić ;)
Znów skasowało mi długi komentarz,nieważne krótko zwięźle i na temat, rozdział całkiem całkiem i wogóle jest fajnie nawet literówek nie ma widać jest ciekawie ciekawie się zapowiada, także czekam na szybki rozwój wydarzeń i pojawienie się rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lupin
ps wpadnij czasem do mnie