15.10.14

'Lepiej jest być lubianą kopią kogoś niż nielubianym sobą'

Witam serdeczną publiczność tu zebraną! *fanfary proszę*!
*Albo dla takiego rozdziału to raczej pieśń żałobna*. Oj, tym razem męczyłam się z tym rozdziałem jak nie wiem. Pisałam go chyba *mistrzyni liczy* 5 razy i dopiero za 6 razem pisania go od nowa, jako tako spodobał mi się. Jakoś nie miałam na niego siły i nie potrafiłam przenieść moich pomysłów do rzeczywistości. W dodatku jestem chora i jak tylko chwilę dłużej posiedzę przed ekranem niemiłosiernie boli mnie głowa.Osobiście uważam ten rozdział za nieudane ścierwo ( mało moich kochanych, poetyckich opisów, bezsensowne dialogi, z których głupoty sama się śmiałam), jednakże po prostu nie chce mi się pisać go po raz kolejny gdyż najzwyklej nie mam na to ochoty, siły, a w dodatku choroba mnie wykańcza i jeszcze trzeba odrobić zaległe lekcje. Nawet nie miałam pomysłu na tytuł ;-;. Przepraszam.
Ale tu Wiesiek się żali na cały świat, a to jego wina, że rozdział beznadziejny i możliwe, że lekko psychiczny... Dobra tym razem po będzie po duńsku. Jeg vil opfordre dig:
Edit: mamy dziś 15 dzień października i tak sobie myślę, że może rozdział nie jest, aż tak zły jednak nadal bardzo was przepraszam za moją niestaranność w tym rozdziale. A i tak narazie nie ma zbyt ciekawej akcji, ale obiecuje, że to się rozwinie. 

ROZDZIAŁ III 
-Jestem Loki z Asgardu i jestem tu by cię stąd zabrać.
 Po tych słowach mężczyzna zaczął wtapiać się w gęstą, ciemną masę, która ich otaczała. Velvet została sama z pustką i chaosem w głowie. Skąd ten nieznajomy wiedział, że nigdy nie była normalna, jeśli nawet ona nie miała o tym stuprocentowego pojęcia? W dodatku chciał ją zabrać, nie wiadomo dokąd, nie wiadomo kiedy i nie wiadomo co chciał z nią zrobić. Mimo, że dziewczyna była silna i starła zawsze walczyć o swoje, w zaistniałej sytuacji była bezradna, a ciało miała znów skamieniałe. Z jej ognistych oczu niby w zwolnionym tempie, zaczęły spływać ciężkie łzy. Z jednej strony próbowała je powstrzymać, zaś z drugiej nikt jej tu nie widział, nikt z niej tutaj nie szydził więc mogła wreszcie pozwolić swoim emocją ujść na wolność i działać tak jak powinny. Wkrótce twarz dziewczyny przybrała postać okna, na którym zostały smugi kropli po deszczu. Chciała podnieść rękę i otrzeć mokre policzki, lecz zapomniała, że jej ciało nie funkcjonowało.
Velvet straciła poczucie czasu. Nie wiedziała czy znajdowała się w czarnej przestrzeni kilka minut czy godzin jednak czuła, że to miejsce zaczyna coraz bardziej do niej przemawiać. Brak ludzi, brak światła, brak życia, tylko ona- odtrącony przez potwór, który znalazł wreszcie swoje miejsce. 
'Ha... widzisz dziecko masz wreszcie swoje miejsce. Miło tu. Nikogo nie ma..' pomyślała rozglądając się wokoło czy przypadkiem ktoś tu się nie pojawił. Fakt dziewczyna uważała się za nikomu nie potrzebną  bestię, jednak czasami czuła chęć porozmawiania z kimś, tak serdecznie, zaprzyjaźnienia się z kimś. Jedno z jej obliczy mówiło: 'Przecież oni ci nic nie zrobili, kilka wypowiedzianych zdań na twój temat nie znaczy, że cię nie nawiedzą. Może ty masz jakąś paranoje? Może oni mówili, że masz piękne włosy?. Drugie natomiast wpajało Velvet, że ' Jesteś nikim! Przecież wiesz, że oni mówili o tobie złe rzeczy. Idiotka, potwór, bestia! Powinnaś się na nich zemścić!'. Wojna dusz dziewczyny nie dawała jej spokoju. Czy naprawdę powinna zemścić się na tych osobach? Nie była, aż tak okrutna jak inni sądzili. Starała się zawsze przestrzegać zasady: "nie rób bliźniemu co tobie nie miłe" jednak społeczeństwo ją zmieniło. I o tym wiedziała. Widziano ją w masce monstrum, które nie zasługuje na przyjaźń ni miłość, a ona pod wpływem tych ludzi zaczęła wierzyć, że na prawdę jest taka jak mawiano. Powoli jej prawdziwą osobowość zastąpiła ta wyimaginowana. W prawdzie Velvet była całkowicie inną istotą... do czasu. Nie mogła wytrzymywać już negatywnych komentarzy prujących jak fale tsunami w jej kierunku i im uległa. Utonęła.
Nagle poczuła jak przeszła przez nią energia. Lekkie zaczynające się u stóp dziewczyny wibracje przechodziły gładko do wyższych części ciała kończąc się na głowie. Odzyskała ciało. Teraz lekko unosiła się w miejscu, co było dla niej niesamowitym przeżyciem, po tym czasie spędzonym w samotności, w dodatku w całkowitym bezruchu każda najmniejsza czynność, którą wykonywała objawiała się lekkim uśmiechem. Po chwili z ciemności wyłoniła się postać. Ta sama postać, która ją tu uwięziła. Mężczyzna który zasiewał strach w sercu Velvet za razem ją podniecał. Bała się jednocześnie przyglądając się oczom człowieka, powoli zatapiając się w zieleni, która zewsząd ją otaczała. 'Stop! Yves o czym ty myślisz młoda damo, zapraszam z powrotem na ziemię!'.
-Loki! - dziewczyna miała zamiar powiedzieć to w myślach, jednak pod wpływem emocji i odzyskania głosu, wypowiedziała (wykrzyczała) imię osobnika płci przeciwnej z niesamowitym impetem w głosie. Zabrzmiało to jakby Velvet ujrzała osobę, której nie widziała od lat i biegła do niej na spotkanie.
- Aż tak ucieszył cię mój widok? - na twarzy Lokiego pojawił się zawadiacki uśmiech.
- Nie!- warknęła szybko upokorzona niebieskowłosa - Kim pan jest? - chciała się tego dowiedzieć od dłuższego czasu, a że tym razem mogła mówić spytała dodając wypowiedzi charakter 'od niechcenia'.
Mężczyzna przewrócił oczami i mruknął coś pod nosem. 
- Jestem Loki z Asgardu.
-Nie o to pytam. To już chyba wiem.- była upokorzona, a w dodatku zielonooki postanowił postroić sobie z niej więcej żartów co ją zirytowało.
- Aha, pragniesz dokładnej definicji, tak? Czy jednak wolisz żeby...
- Proszę siebie ze mnie nie żartować, możne jestem jeszcze młoda ale swoją godność mam i nie radzę ze mną zadzierać.
Loki zaśmiał się, ale zaraz odpowiedział.
- Więc jeszcze raz bo widzę, że nie dociera - powiedział, a Velvet tylko rzuciła mu gniewne spojrzenie, co spowodowało, że na jego twarzy znów widniał uśmiech. - Jestem Loki. Jestem księciem krainy, która zwie się Asgard i powinienem już dawno zostać jej królem i zasiąść na tronie zamiast tego marnego bożka Thora.
Kiedy mężczyzna wspomniał o Thorze, Velvet przypomniała się, że w dawnych czasach bardzo interesowała się mitologią nordycką. Nie pamiętała, żeby czytała coś o Lokim, chciaż coś w głowie kojarzyło się jej z tym imieniem lecz dobrze wiedziała o Thorze więc była zdziwiona wypowiedzą rzekomego 'księcia Asgardu'.
- Tak przy okazji w porównaniu do mojego brata  Thora jestem bogiem, a nie bożkiem - mężczyzna powiedział to jakby stawiał siebie przed wszystkimi i był panem świata. Ale zaraz czy on właśnie powiedział, że jest bogiem?!
- Przepraszam, że panu przerwę, ale jak to możliwe, że jest pan bogiem a nadto jeszcze bratem mitologicznego Thora? Przecież to zwykłe kłamstwa!
Widocznie Loki świetnie bawił się w towarzystwie młodej kobiety, gdyż znowu na jego twarze pojawił się uśmiech, a jego oczy patrzały na Velvet jak na na małe niedoinformowane dziecko.
- Tak się składa, że patrzysz właśnie na największego kłamcę wśród wszystkich dziewięciu królestw. To ja Loki bóg kłamstw i psot. Możesz mi nie wierzyć i słusznie, ale tym razem mówię całkiem poważnie. - wytłumaczył mężczyzna kładąc ręce na piersi jakby składał jakąś przysięgę.
- A i jeszcze jedno przepraszam za tą 'pułapkę' wiem, że  trudno jest się z niej samemu wydostać, trudno jest się z niej wydostać nawet setce czy tysiącowi ludzi, ogółem rzecz biorąc nie wiem czy jest osoba poza mną, która by się z niej swobodnie wydostała, ale jakoś musiałem cię gdzieś przetrzymać do momentu, w którym wrócę, a to sparaliżowanie było po to abyś nie latała jak szalona po tej pustce.
- Nie ma sprawy, książę. Bardzo miło mi było być sparaliżowaną przez tyle czasu - burknęła sarkastycznie dziewczyna.
Zielonooki  tylko przewrócił wzrokiem i lekko potrząsnął głową, następnie począł wypowiadać szeregi niezrozumiałych słów i w jednej chwili pustka zniknęła, a jej miejsce zastąpił ośnieżony park, w którym uprzednio znalazła się Velvet. Ciężko jej było teraz ustać na nogach więc zgrabnie opadła na miękki grunt.
Przeanalizowała wzrokiem teren wokół siebie, lecz nie znalazła szukanego obiektu. Nie było już Lokiego. Może to był tylko sen? Kolejny sen z tym tajemniczym osobnikiem? Może to były tylko jej wyobrażenia? Miała taką nadzieję.
***
Tym razem była już trochę bardziej pewna siebie. Pobyt w nicości chyba wyszedł jej na dobre. Nie czuła się już jak groźna kreatura, której trzeba unikać lecz jak człowiek. Może wystarczyło wcześniej zastanowić się nad sobą i nad tym czym była.
- Jolene? Wychodzisz?- powiedziała cicho i z lekkim niepokojem w głosie wchodząc do pokoju, w którym nocowała jeszcze nie doszła, ale może kiedyś 'koleżanka' Velvet. Sublokatorka dziewczyny siedziała na łóżku, przeglądając się w lustrze zawieszonym na ścianie.
- To ty? Tak, już idę.- odpowiedziała wyraźnie zdziwiona pytaniem Jolene.- Poczekaj na mnie pod salą wykładową pod numerem 6. Za chwilę będę.
Velvet nie odpowiedziała. Była zbyt speszona jednakże szczęśliwa, że zrobiła mały krok w stronę ludzi i odezwała się.
Szybko zbiegła po kamiennych schodach internatu wylatując na biały dzieciniec. Przystanęła na chwilę, aby znów poczuć jak lodowe wycinanki pieszczą jej bladą twarz. 'Niech ta pora się już nie kończy' pomyślała otwierając oczy i ocierając twarz z zimnych śnieżnych kosteczek, które były pozostałościami po płatkach śniegu i ruszyła w stronę szkoły.
Tam znów powitały ją ciche szepty i skrywane uśmiechy. Widziała je i było jej ciężko, ale tym razem miała zamiar wytrwać do końca lekcji bez załamania i bez zwracania uwagi na innych. Znów brnęła pod prąd w wodospadzie prowokujących spojrzeń i słów. Tym razem była jak łosoś, który płynął w górę rzeki, a jej wewnętrzny wojownik nabierał sił. Przed lekcją musiała jeszcze zajrzeć do swojej szkolnej szafki. Skierowała się na najniższe piętro i poczęła otwierać swoją szafkę wpisując kod. Dziewczyna zaczęła szukać potrzebnej jej książki. Była łakoma na wiedzę o tajemniczym "księciu" spotkanym w dniu wczorajszym. Chciała przeczytać o nim jak najwięcej, żeby wiedzieć; po pierwsze) czy mężczyzna faktycznie mówił prawdę mino tego, iż był wielkim kłamcą i po drugie) chciała wiedzieć o każdej słabości 'boga' aby jak się bronić w nieoczekiwanych sytuacjach, a że miała serce wojownicze nie zaszkodziła by jej mała bójka nawet w celu samoobrony. Po dłuższej chwili udało jej się wygrzebać spod sterty innych ksiąg, tą na której najbardziej jej zależało. Wyjęła z szafki grubą lekturę, której pozaginane rogi były lekko zwęglone, a  sepiowa, wykonana ze skóry okładka wyglądała na bardzo wiekową. Z pomiędzy kart wystawały kolorowe zakładki z różnorakimi informacjami odnoszącymi się do ciekawych, zaznaczonych fragmentów. Velvet niegdyś bardzo interesowała się mitologią, a w szczególności grecką i nordycką więc zawsze z uwagą analizowała przeczytane teksty i zaznaczała interesujące ją akapity. Teraz zapiski na kartach księgi i na zakładkach mogły jej bardzo pomóc. 
Stary egzemplarz był niemiłosiernie ciężki i dziewczyna, o takiej masie jak Velvet miała nie lada wyzwanie z noszeniem jej w plecaku. Ale dla chcącego nic trudnego, a książka była niezbędnym elementem dzisiejszego bagażu.
Niebieskowłosa weszła do sali jako ostatnia i zajęła to samo miejsce, które wyznaczył jej niedawno profesor. Nie zważając na inne osoby jak i na nauczyciela wyjęła z plecaka opasłe czytadło, zanurkowała nosem w finezyjnie zdobionych kartach mitologii i zaczęła czytać, zawracając uwagę na każdy szczegół, który w jakiś sposób mógł pomóc jej w przyszłości. Z każdą minutą coraz bardziej zagłębiała się w odręcznie pisanych tekstach, przyozdobionych misternie wykonanymi ilustracjami. Widziała, że na jednej z licznych, kolorowych zakładek widnieje imię rzekomego księcia i jego brata wolała jednak przeczytać wszystko od deski do deski, aby niczego nie przeoczyć. Mity, które zdążyła już przeczytać nie miały w prawdzie nawet zalążka Lokiego czy Thora, ale zawsze warto je przeczytać by miec przewagę ( może nie nad "mitologicznymi bogiem" lecz nad resztą społeczeństwa, tak). Czytanie tak ją wciągnęlo, że nie zauważyła kiedy sala opustoszała i tylko przed wyjściem stał niecierpliwiący się nauczyciel. 
- Bardzo przepraszam, ale czy ta stara księga, którą pani ma przed nosem jest aż tak ważna, że muszę tu czekać marnując mój cenny czas? -zapytał z irytacją w głosie mężczyzna. Do Velvet dotarło tylko słowo 'czas'. Pokazała nauczycielowi rękę na znak, aby jescze chwile poczekał po czym podniosła się z siedzenia jednakże jej głowa nadal skierowana była w stronę kartki z mitem o budowie Asgardu. Przed wyjściem zdążyła przeczytać tylko jedno  zdanie : "w zamian za zbudowanie Asgardu bogowie obiecali oddać olbrzymowi boginię Freyę."
- Może ten mit powie mi coś o tobie, Loki... - pomyślała zamykając książkę i chowając ją do skórzanego plecaka. Wzięła ciężki bagaż na barki i wybiegła z sali na ruchliwy korytarz.  Coś w środku podpowiadało jej, żeby odłożyć ciążący z tylu zbiór mitów, a słabe ciało tylko na to czekało więc dziewczyna ruszyła do swojej szafki. 
Przybyła na miejsce dość szybko i zaczęła wpisywać skomplikowaną kombinację cyfr i liter. 
- O! - krzynkął ktoś z tyłu z udawanym, a wręcz sarkastycznym entuzjazmem - Kogo my tu mamy? 
Dziewczyna odwróciła się w stronę źrodła głosu. Stało tam czworo ludzi. Dwoje chłopców oraz dwie przedstawicielki płci przeciwnej. 
- No co szczurku? Co się tak patrzysz tymi swoimi czerwonymi, sczurzymi oczami, co? - powiedział wyższy z dwójki chłopców o ciemnej skórze i zadziwiająco jasnych włosach, kontrastujacych z cerą. Dziewczyna, ktora trzymała sie za przedramię jasnowłosego zachichotała, a zaraz potem dołączyła do niej druga. 
- Przy... Przynajmniej ja jestem sobą, a nie tandetną kopią jakiejś równie tandetnej gwiazdy jak wy.
Teraz zaśmiali się również chłopcy. 
- Lepiej jest być lubianą kopią kogoś niż nielubianym sobą. - oznajmił drugi chłopak o jasnej piegowatej twarzy z kasztanowymi włosami, a istotka, ktora go obejmowała pokiwała głową z uznaniem. 
- Wcale, że nie! - krzyknęła zarzenowana Velvet i ruszyła w stronę ciemnoskórej postaci z wyciągniętymi rękami i malującym się na twarzy gniewem. - Wogóle, co cię obchodzą moje oczy! No co! - była już blisko chłopaka. Teraz jej plecak poleciał na ziemię zaś ona sama rzuciła na blondyna. Mimo, że była wysoka nie mogła trafić mu w twarz, na czym najbardziej jej zależało. Młody mężczyzna co chwile prychał śmiechem jedną ręką trzymając Velvet za ramię, a drugą gładząc włosy dziewczyny. Gniew niebieskowłosej narastał, a jej oczy coraz bardziej rozpalał żar czerwieni. Chłopak o jasnej cerze szepnął coś do drugiego, co najwyraźniej spodobało mu się, gdyż na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. Wziął zamach swoją ciemną, nadzwyczaj  umieśnioną ręką i miał zamiar ugodzić nią Velvet lecz ta skrzyrzowała ręcę na piersi i spuściła głowę. Wokół niej pojawiła się lazurowa poświata, w którą uderzyła ręka jasnowłosego. Gdy cios został odebrany, poświata zniknęła, a dziewczyna upadła na ziemię. 
- To jakiś potwór, lepiej się wynośmy. - szepnęła do jasnowłosego dziewczyna, która przez cały czas kurczowo trzymała się jego drugiej ręki.
- Nie... tak łatwo... nie będzie! - powiedziała Velvet wstając z ziemi - Tego wam nie odpuszczę! - krzyknęła gdy w jednej chwili, zupełnie z niczego, zjawiła się już poznana przez dziewczynę postać. Mężczyzna ubrany był w majestatyczny, złoty hełm z długimi połyskującymi rogami i szmaragdowo - czarny strój ze złotymi aplikacjami, zaś w jego lewej ręce wodniało ostro zakończone berło z przeźroczystym sześcianem lewitującym pomiędzy końcami złotej laski. Velvet odwróciła się w jego stronę wyglądał tak... szlachetnie i tak... niesamowicie. Dziewczyna przygryzła dolną wargę, aby stłumić uśmiech i jej twarz przybrała kamienny wyraz.
- Ty! - zdołała z sobie wydusić zachowując obojętny ton. 
- Ja. - odpowiedział Loki uśmiechając się lekko po czym szybkim ruchem objął wolną ręką Velvet w talii i zanim zdąrzyła coś powiedzieć został po nich tylko unoszący się nisko mad podłogą gęsty dym. 


M.laufeyson
Wiesiek
Jak zwykle krytyka miłe widziana, ale wierzcie, że już sama wystarczająco skrytykowałam się za ten rozdział.






10 komentarzy:

  1. Och... Rozmarzylam się... Tez bym chciała, żeby Loki po mnie wpadł w tym swoim sekswonym wdzianku XD.
    Tak na poważnie to rozdział szalenie mi się podoba. To spotkanie z Lokim wyszło Ci świetnie. Było tak niesamowicie i dziwnie z drugiej strony. Velvet nie moga się poruszyć, a te jej przemyślenia na początku były tak pięknie przestawione, ze się wczulam w nią bardzo :-) .
    Gratuluje stylu pisma, jest naprawde dobry.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No haha pewnie ze by sie chciało ^^
      Chyba po przeczytaniu waszych komentarzy coraz bardziej zaczynam sie do niego przekonywać, bo wiedzę ze chyba nie był aż taki zły ;)
      Dziekuje bardzo
      Wiesiek

      Usuń
  2. No już drugi raz piszę ten komentarz bo poprzedni gdzieś znikł.
    Ja nie wiem, czemu ty tak narzekasz. Co prawda, są tutaj jakieś literówki, przecinki czasem znikają lub są postawione nie w tym miejscu co trzeba, ale nie wpływa to na jakość rozdziału. Opisy jak zawsze bardzo dobre, ta sama jakość, do której nas przyzwyczaiłaś, dialogi tez nieźle wypadają.
    Do tego zaczynam chyba lubić główną bohaterkę,a wiedz, że ode mnie jest to naprawdę dobra rekomendacja, bo postacie kobiece, które naprawdę i szczerze lubię(obojętnie czy w książkach, filmach i.t.p) można na palcach jednej ręki policzyć.
    Do tego wejście Lokiego, kocham jak on tak wpada niespodziewanie, a moje brudne myśli karmią się wyobrażeniem naszego boga w tym swoim hełmie... xD
    Loki jest tutaj taki interesujący i pociągający, że .. nawet nie wiem, jak to opisać. Rozdział zdecydowanie za krótki, więc czekam aż pojawi się następny.
    Wracaj szybko do formy, zdrowiej i pisz, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz może to przez ten ból głowy zaczęłam *troche bardziej* narzekać na świat i na siebie! ale teraz może lekko sie do niego przekonałam xd
      Bardzo mi miło ale mam takie straszne wrażenie ze ja zniszczę, ze nie bede potrafiła zachować jej charakteru ( nie wiem dlaczego po prostu tak mam)
      Ja rownież bardzo gorąco ci dziekuje ^^
      Chory i marudny Wiesiek

      Usuń
  3. Wybacz, wybacz, wybacz. Przeczytałam wszystko jednym tchem i chciałam skomentować, ale pole do komentarzy nje chciało mi się załadować :(
    Rozdział super! Taki emocjonalny. Wczuwałam się niesamowicie a zasługa to twych genialnych opisów. Och, Loki. Czy mozna chcieć czegoś więcej XD Ta scena gdy po nią przyleciał - epic. A to jak się zniej wyśmiewał. Uśmiech mimowolnie pojawiał się na twarzy :D
    Jedyne do czego mogę się przyczepić, to to, że ja się spotkałam, że olbrzym miał wybudować mury Asgardu, a nie cały Asgard, ale co tam. Było niesamowicie zwłaszcza jak na chorego, Wiesiek :)
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Cię ;

    Na wstępie pragnę Cię przeprosić, ale nie zdążyłam przeczytać jeszcze wszystkiego tutaj. Wpadłam, rzuciłam okiem i stwierdzam, że zostaję. Przeczytałam tylko trochę, ale ta 'trocha' mi wystarczyła. Masz coś w pisaniu podobnego do mnie i za to Cię lubię ;)

    Coś bardziej konstruktywnego napisze, kiedy zapoznam się z całością.

    Ten rok jest za szybki, z niczym nie mogę się wyrobić, dlatego jeszcze chwile mi to zajmie, jednakże dodaje Cię do obserwowanych i będę śledzić tą historię w miarę możliwości. Myślę, że sprawy ustabilizują się do końca listopada i potem już śmiało będę mogła komentować ;-)

    Na razie pozdrawiam serdecznie i życzę Ci dużo weny,
    Błękitna

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie! Przystojniaka zrobiłaś z tego Lokiego *.*
    Czytaj dalej, a narazie zyskujesz kolejną fankę! :)

    Zapraszam do mnie:
    http://psiowaty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Woff nieźle nieźle coraz lepiej z tym no akcja ciśnie równo, chwała ci za to. Wybacz że tak w kratkę tu bywam jednak sprawia to brak czasu wybacz.
    Pozdrawiam Lupin
    Ps.W Wolnym czasie zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, Wieśku :)
    Pragnę Cię poinformować, że zostałaś nominowana do LBA :)
    Więcej informacji znajdziesz tutaj:
    http://ciemna-aleja.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do LBA, szczegóły tutaj: http://fight-your-demons.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń